Trzeci raz za mojego życia polski pisarz dostaje nobla. Dobrze, że chociaż tym razem wybitny, bo prędko znów się nie zdarzy. Cóż, pecha ta nasza literatura ma: ktokolwiek mógłby przez fakt promocyjny (a trudno o większa promocję) zainteresować opinię światową niezwykłym zjawiskiem, jakim jest polska literatura, zawsze jest nie po linii lub nie w czas (Lem, Różewicz, Herbert). A ci, co w czas i po linii (Miłosz, Szymborska), nie mają ciężaru gatunkowego na dźwignięcie tematu. Tym razem pełen optymizmu (bo jak na noblistkę młoda i energiczna), gratuluję Laureatce, przypominając o sobie i dopraszając się cytowania (najbardziej na świecie lubię dowiadywać się, że noblista mnie cytował), bo oto ogłaszam wszem i wobec, że TEŻ CHCĘ MIEĆ NOBLA Też chcę mieć nobla. Z biegu lub z marszu. Dość tyranii tyrania! Dość życia w pogardzie! Jak mogła dostać taka Tokarczuk, To ja tym bardziej! Choć nie mam dredów, to jestem Brede (to brzmi podobnie, jakby kto pytał) I jeszcze jeden prym w no