Przejdź do głównej zawartości

Posty

KARMIENIE PIERSIĄ

 Mam takiego znajomego, znakomitego poetę i tłumacza, którego obserwuję (via media społecznościowe) dla jego twórczości - tamże publikowanej. Lecz skubaniec swój profil zapełnia zdjęciami "poetek": w jego rozumieniu to młode kobiety niekoniecznie skromnie nadmiarem ubrań przykryte. Zatem w rewanżu opiszę, co widziałem: KARMIENIE PIERSIĄ Frońskiemu   Rozchełstane dziewczyny chodzą z nami tańczyć. Do ołtarza jeżdżą. Z tymi z mercedesów. Wierszokleta rozrywki może i dostarczy, Ale nie stać go przecież na kosztowne dessous.   Rozchełstane dziewczyny w zaklętych rewirach, Śmieją się śnieżnobiale w hydrodynamice (Bo mokre podkoszulki) i drżą. Przed dies irae? Świętego Instagrama wierne zakonnice.   Drżą, wiedzą, karma wraca: im nie przyjdzie karmić. Niczego poza mokrym marzeniem lamusa. Zatem, chociaż pokaźne, TO pójdzie na marne.   Zatem to niech poeta z siebie i z nich zadrwi: Niech marzenie spełnieniem się swym nie zagłusza. Tak jak i szeptu
Najnowsze posty

TAKSI FENIKS Z POPIOŁÓW

  TAXI FENIKS Z POPIOŁÓW   Jak De Niro przez Brooklyn jadę przez Szombierki. Makro – Bobrek, pan Paweł, piąta z minutami. O szóstej pani Krysia z Karbia na Tarnowskie. O siódmej ze Stroszka do Centrum Cyganie.   W południe, gdy wreszcie zbudzą się pijacy, Umyci, ogoleni i wiedzą, co mówią, Każą wieźć się taryfą do Urzędu Pracy. Taką mamy atrakcję. W Napoli – Vesuvio…   Kochaj miasto, jak dziecko: choć kalekie, swoje. Zawsze bądź z niego dumny, choć płoniesz ze wstydu. Patologię nazywaj mianem kolorytu,   Skoro śmierć nawet możesz zwać świętym spokojem. Taksiarzy zawsze pytaj, co w Bytomiu by tu… Po piętnastej już tylko przy Agorze stoję.

ŻYRAFA DALEGO

  ŻYRAFA DALEGO   Można zaszufladkować figurę z szufladą. Błąkająca się postać – symbol czy emblemat? Ponad wielkim pustkowiem, pod poświatą bladą Jest pełno pustych pytań. Odpowiedzi nie ma.   Aktor drugiego planu sam dźwiga to brzemię. Jak się zbliży, to spłonie. A razem z nim wszystko. Na płótno się przedostał już znudzony śnieniem. Czy on śnił, czy był śniony, to samo, to blisko.   Nie jest chorym umysłem, który portretuje Koszmary wracające, z demonami ruję. Ten jest chory, co dusząc, prowadzi do wrzenia.   Bo powiernik żyrafy jej nie uratuje, Lecz gdy nam ją pokaże, to zadrżą burżuje. I chorzy od liczydeł ruszą do myślenia.

ZŁOŻENIE CARAVAGGIA

  "Złożenie do grobu" znane również jako "Zdjęcie z krzyża" jest moim ulubionym obrazem Caravaggia. Dlatego poświęcam mu sonet. Pierwszy z serii, w której opisywać będę swoje ulubione obrazy. Coś w rodzaju subiektywnego przewodnika po historii sztuki. ZŁOŻENIE CARAVAGGIA   Omnipotentny demiurg złamany i słaby. Nic z boga w tym brodaczu bladym, wiotkim, martwym. Nienaturalne pozy pasyjnej zagłady. Kompozycja czy esej gra w otwarte karty?   To już nie ta epoka, kiedy bóg coś może. To już nie są te czasy, kiedy przed nim drżeli. Tu naocznie widzimy – człowiek w grób go złoży. Jak na zdjęciu: bo zdjęcie: bo właśnie go zdjęli.   Tylko Sztuka wygrała – Mistrz prze-widział przyszłość. Przyszłość, w której bez boga bezbożnie nam przyszło Zachwycać się, jak trafnie wyszło to, co przyszłe:   Ciemne, beznadziejne i niechętne Mistrzom, Kiedy tylko z przeszłości arcydzieła iskrzą. Ci, co boga zabili, wzgardzili i Mistrzem…

ZNÓW SIĘ UPIEKŁO

 Jesień ma dla mnie zapach szarlotki. Kiedy w sklepach pojawiały się renety i antonówki, w domu mojego dorastania piekło się szarlotkę. Nie na sobotę z niedzielą - bez okazji. Była ciągle. A jedna opróżniona łakomstwem domowników blacha ustępowała miejsca następnej - gorącej i pełnej. Ponieważ bardzo mi tego brakuje, dziś przed upieczeniem swojej, darowuję Państwu odę do szarlotki: ZNÓW SIĘ UPIEKŁO   Zapachu szarlotki! Jest nędznym żebrakiem, Choćby mieszkał w pałacu, ten kto Ciebie nie zna! To, co między mąką, cukrem, jajkiem, jabłkiem, To nie gastronomia. To czysta poezja.   Auro cynamonu, którą piec wyniesie Pod bierzma i krokwie najbardziej strzeliste, Aby i dom poczuł, że się zbliża jesień, Bo jesteś zwiastunem, jak upadły listek…   Aliści wśród liści kto brodził w spacerze, Kto się w babim lecie dał przewiać i przemarzł, Doceni tym bardziej, że katar go bierze, Tę bodźców paradę, której dajesz przemarsz…   Smaku jabłecznika! Pradawnych receptur,

GRUNTOWANIE CNÓT

  GRUNTOWANIE CNÓT NIEWIEŚCICH   Ty me cnoty niewieście ugruntuj, Bym cnotliwa już była do gruntu. Bo łajdaczę się, łgając jak z nut, A to wszystko przez niedobór cnót!   Ty ugruntuj me niewieście cnoty, Bo odeszły mnie wreszcie ochoty, Za którymi jest piekielny żar. Wolę miotłę i motek i gar!   Ty ugruntuj me cnoty niewieście, By dowiedzieli się wszyscy w mieście, Co dziewczynie jak ja zrobi śpiąc Raz na tydzień z nią, jej zbawca – ksiądz!  

PO CO POEZJA

 Jesienią 1991, zatem już niemal trzydzieści lat temu, wszedłem na drogę, z której na razie nie zawracam: Postanowiłem zostać poetą. Pewnie wiedząc, jak mnie tym na całe życie krzywdzą, jurorzy tego wygranego wtedy konkursu poetyckiego nagrodziliby kogoś innego...  Po pierwsze nie żałuję, po drugie okrągłe rocznice skłaniają do podsumowań i zastanowień. Tym bardziej, że pierwsza od 20 lat książka z wierszami tuż-tuż. Przewrotnie powiedziałbym, że mój okołopoetycki światopogląd świetnie opisują dwa cytaty z popularnych piosenek.  "Nikt na świecie nie wie, że się kocham w Ewie" czyli jest coś osobistego, które staje się uniwersalne, dzięki temu, że poeta znalazł siłę i odwagę, żeby o tym opowiedzieć. Dobrze, gdyby znalazł też ciut kunsztu, aby ktokolwiek chciał o tym słyszeć lub czytać... "Kto Tuwima wiersze pisał, jako własne tobie wysłał?" czyli zjawisko, na które z drugiej strony w swojej piosence "W słowach ślad tylko został" zwraca uwagę Mistrz Przybora