ŚNIADANIE NA TRAWIE
Gdy zbliża się czas kampanii,
To na trawie pan i pani.
Gdzie się pasą kozy, krowy,
Tam piknik będzie wyborczy wojskowy.
Będą śledzie, pasztet, chałka
I lądowanie Blakhałka
(Czasem kocyk szybko sprzątać:
Blakhałk lubi się zaplątać).
A po roku jest frasunek,
Bo wystawia ktoś rachunek.
Więc do nieba oczy wznosi
Ten, kto płaci, bo zaprosił.
Wie o tym każdy mecenas,
Że za dzieło jest i cena:
Gdy się tak spodobał Monet,
To zabraknie kilku monet.
Komentarze
Prześlij komentarz