Zdałem sobie niedawno
sprawę, że urodzeni po 1984 roku to już znaczny procent Narodu.
Że w związku z tym
mogą nie mieć niemiłych konotacji ani z tą datą, ani z wizją zawartą w książce
pod tym tytułem.
Tym bardziej, że
rzeczywistość dookolna pod wieloma względami wyprzedza tę opisaną w pomnikowym
dziele. Co dawniej przedstawiane było jako antyutopia, dziś może zdawać się
sielanką. Na marginesie - mieliśmy przy piłce za czasów powstania tego tekstu (2013) partię ponoć liberalną, która
szła do władzy po to, by ukrócić totalniackie zapędy złowrogich kaczystów. A po
dojściu do władzy..... zwiększyła i tak absurdalną skalę podsłuchiwania swoich
obywateli. Wyjaśnienie jest proste. To z miłości. Z miłości chcą mieć nasze
zdjęcia z każdego skrzyżowania. Nasze smsy i rozmowy także z miłości są
kontrolowane - mechanizm opisała profetyczna artystka Violetta Villas w swoim
songu "Nie ma miłości bez zazdrości". A tak przy okazji:
ROZMOWA KONTROLOWANA
Oto głośny z czasu
znaków,
Że czas smutny, taki
ton ów:
Ponoć więcej niż
Polaków
Jest w ich rękach
telefonów!
W innych branżach
wciąż posucha,
Ale w tej dzierżymy
palmę –
U nas procent na
podsłuchach
Jest najwyższy, więc
się chwalmy!
A komórka nawet
głucha,
Ma swojego oficera.
A ten mój nie tylko
słucha,
Czasem zamiast mnie
odbiera…
Na przykład taka
przygoda,
Którą streszczę jednym
tchem:
Kumpel dzwoni: „Czasu
szkoda,
Trzeba napić się „Pod
Psem!””
Ponoć mi spodobało
się,
Ponoć mruknąłem
„ehem”….
Upiłem się sam… w
„Lotosie”,
Bo on urżnął się „Pod
Psem”!
Bo komórka nawet
głucha,
Ma swojego oficera.
A ten mój nie tylko
słucha,
Czasem zamiast mnie
odbiera…
Kiedyś zasię żona
dzwoni:
„Prawie czwarta, więc
się śpiesz!
Wywieś pranie na
balkonik,
I z przedszkola syna
weź!”
Ponoć byłem
zachwycony,
Krzycząc „Już uderzam
w czyn!”
Żona wraca – gdzie
jest pranie?
Last but not least –
gdzie nasz syn?
Bo komórka nawet
głucha,
Ma swojego oficera.
A ten mój nie tylko
słucha,
Czasem zamiast mnie
odbiera…
Mam jak każdy kredyt w
banku,
Który portfel mój
harata….
Dzwonią z banku bez
ustanku,
By zapytać, kiedy
spłata.
Ponoć się
zobowiązałem,
Że nie będzie już
opóźnień,
Zaległości żadnych,
wcale,
Że do środy, czwartku
najpóźniej…
Bo komórka nawet
głucha,
Ma swojego oficera.
A ten mój nie tylko
słucha,
Czasem zamiast mnie
odbiera…
Tak to zdarza się
coraz mi
Wyjść na chama, zbója,
gapę….
Korzystając więc z
okazji
(i podsłuchu) tu mam
apel:
Oficerze, który
śledzisz
Moje telefonowanie,
Do kredytu się
dorzucisz?
Odbierz syna! Wywieś
pranie!
Lecz komórka teraz
głucha.
Czyżbym spłoszył
oficera?
Dobrze. Niech
już sobie słucha,
Byle więcej nie
odbierał...
Komentarze
Prześlij komentarz