DZIECI W SKLEPIE
I
Tato, kupisz mi to?
Odpowiedź, gdy słaba,
Gdy nie będzie wątku
stanowczym przecięciem,
Stanie się zaproszeniem.
Zrujnuje nababa
W kasę dyskonta dych z
konta popchnięciem.
Tato, kupisz mi to? Na
czarownic sabat
Zapewne takie hasło,
odzew lub zaklęcie
Przepustkę dawało. Teraz
w sploty pęt Cię
Mota, miotasz się więc
jak w ukropie żaba.
Wózkiem nawigując dziś na
kształt Ahaba,
Rafy półek omijam. Nie
stać! Na potknięcie…
Oraz na zakupy rzeczy
zbędnych. Szlaban!
Kiedyś wrócę w ten akwen
na wózka okręcie,
Aby po wywózce
poczuć się jak żaba,
Co po pocałunku wnet
staje się księciem!
II
Kto tego nie przeżył, ten
choć mu opowiem,
Nie uwierzy, że możliwy
jest aż taki dramat:
Jak mrówki po sklepie
rozpełzło się mrowie,
Szukając tego, co
wcześniej widziało w reklamach.
Felerna inferna otwarła
się brama:
Opróżnia portfel fortelem
marketingowiec:
Z ostatnich złotych run
strzyżonego barana
Czyni ze mnie sklepowy
czynny marketing owiec…
Od pensji szybciej rosną
aspiracje: Sama
Nie wystarczy… Skąd
więcej wziąć, powiedz!
Perfidny spisek spisuję:
Jest tama!
Potomstwo niech się
dowie! Mnie wyjdzie na zdrowie:
Gdy usłyszę sakramentalne
(już nie będę kłamać)
Tato, kupisz mi to?
Warknę: Niech wam kupi mama!
Komentarze
Prześlij komentarz