Wiele lat po sprawie
zrozumiałem, czym dla mnie był udział w "Dzieciach Rimbauda" zarówno
w roli współautora, jak i wykonawcy roli Poety. Był egzorcyzmem. Pozbywaniem
się męczących mnie demonów. Demona porównań, demona naśladownictwa, demona
niedorastania, demona inspiracji i jeszcze paru. Ciężko żyć w Krakowie młodemu
poecie. Nie wiem, jak dziś. Ale dwadzieścia kilka lat temu - ciężko bardzo. Przez
kilkuletni swój pobyt w Krakowie odcisnął K.I.G. na tym mieście swe piętno na
zawsze. I każdy nowy, noszący księżyc w butonierce krakowski wierszokleta
będzie musiał swego krakowskiego demona Gałczy spotkać, rozpoznać i zabić, by w
końcu się z nim zaprzyjaźnić.
K I G
Księżyc mnie przywiózł
jak niebieski wagon
Spod opieki matki
boskiej stalagów.
W poetycznym sercu
wiozłem odpryski
Nieudanych rekolekcji
paryskich.
Do kolan mojej żony,
przesrebrnej Natalii
Wracałem jak gołąb z
podniebnych batalii.
A dawny świat runął.
Ja na jego straży
Postawię anioły,
szpady, dorożkarzy.
Postawię znów na
straży, na pamięć ocalę
I dawnemu Pinokio
znowu podam dłoń.
A potem znów bale i
żale, że w cwale
Zaczarowana dorożka,
Zaczarowany dorożkarz,
Zaczarowany koń!
Tak naprawdę nie było
nigdy wieloryba.
Nikt na nim nie
siedział na oczach gawiedzi.
Poeta szalony i pijany
też chyba
Zaciągnął się cygarem
i zadymany bredzi.
Izoldy, heroldy, duchy
i zwierzęta,
Armie osłów, śpiewaków
i zielonych gęsi…
Gdybym nie opisał –
któż by zapamiętał?
Bez takich drobiazgów
świat się przecież kręci.
Gdybym nie opisał, nic
by się nie stało, deliryka
Tylko komuś było żal,
A tak: Liryka, liryka,
Tkliwa dynamika,
Angelologia i dal!
Dałeś mi Krakowie, co
w Tobie najlepsze:
Mariackość wież
Twoich, wariackość idei.
I to bycie wczorajszym
całkiem niedzisiejsze,
Gdy dużo się gada, bo
nic się nie dzieje.
Znowu pijany jak
statek wracam na ostatek
Nad ranem do domu łeb
zanurzyć w kuble.
Choć krakowskie muzy
mogą uczynić bogatym,
To poeci są tutaj
biedni jak te wróble.
Więc pytam – czy nikt
nie pamięta,
Że wróbelek jest druh
nasz szczery?
Kochajcie wróbelka
dziewczęta!
Kochajcie do jasnej
cholery!
Komentarze
Prześlij komentarz