Siostrom dwóm moim
ciotecznym, na których weselach bawiłem się najlepiej w życiu, pieśń poniższą
poświęcam:
SPORT A SPRAWA POLSKA
Po wakacjach są
wspomnienia
I opalenizna zmienia
W ciacha, a co tłustszych
nawet w torty.
Tłustszych, bo tam coś i
tu zje,
Lecz najtrwalsze są
kontuzje,
Bo się każde chłopie na
urlopie bawi w sporty.
Biega zatem i żegluje,
Kręci zadem i surfuje,
Choć przez cały rok
surfował tylko w necie.
Więc pękają mięśnie,
ścięgna,
A to noga, a to ręka,
Jak się ktoś nakręci, nogę
skręci, sami wiecie….
Wraca więc z postanowieniem,
Że nawyki swoje zmieni,
Że przez ten rok się za
siebie wreszcie weźmie.
Trwa w tym potem – cały
wrzesień…
Jak jest chojrak, to
poniesie
Przez październik…
Jak listopad, to już nieźle!
Potem jak wiadomo,
grudzień:
Przy świątecznym stole
ludzie
Znów nabiorą masy i
niechęci,
Aby się w ogóle ruszać,
Lepiej przy serialu
wzruszać.
O bieganiu myśl nikogo już
nie kręci.
Pora na tę oto konkluzję:
Jeśli chodzi o kontuzje,
Najlepiej radzimy
sobie z tą: drób
Wieprzowina, wołowina,
Piwo, wódka – cudów nie ma,
Więc dochodzi wciąż do
zwichnięć… naszych wątrób!
Nikogo szlag wszak nie
trafi,
Wiadomo – „Polak potrafi!”
Hasło próżno próżność
narodową łechce,
Bo siedząc w rodaków
tłumie,
Każdy sam odmówić umie,
Ale w kupie, to choć
głupie, jakoś nie chce!...
Komentarze
Prześlij komentarz