MISTRZOWSKA PALETA
I
Kto maluje obrazy,
konstruuje światy.
Bezczelnie sobie
boskie kompetencje rości,
Naturalnie przechodząc
z Panem Bogiem na „ty”.
Ta koneksja na zawsze
czyni go bogatym,
Robiąc go gospodarzem
wobec innych – gości.
Kto maluje obrazy,
konstruuje światy.
Ta znajomość przynosi
wciąż nowe tematy:
Przez „Ukrzyżowanie”
do „Czasu względności”,
Naturalnie przechodząc
z Panem Bogiem na „ty”.
Jeśli świat to
więzienie, a konwenans – kraty,
Namaluje sobie drogę
do wolności.
Kto maluje obrazy,
konstruuje światy.
Do wolności, nie do
dowolności. A za tym
Optują co leniwsi… Bo
bez reguł prościej.
Naturalnie po przejściu
z Panem Bogiem na „ty”.
Jako „sztukę” nim
złodziej sprzeda nam kwadraty,
W swym ubóstwie o
bóstwie pamiętajmy, prości:
Kto maluje obrazy,
konstruuje światy,
Naturalnie przechodząc
z Panem Bogiem na „ty”!
II
Kto pozuje obrazom,
ten rozmnaża dusze.
Najlepsze, że
najlepsze ujrzy światło dzienne.
Uwolnione od ciała nic
nie musi musieć.
Wizerunek to pretekst
do przeżycia wzruszeń.
Musimy go szanować.
Odnawiać codziennie.
Kto pozuje obrazom,
ten rozmnaża dusze.
Podmiot w przedmiot
się zmienia. Przechodzi katusze,
Gdy wycenić już można
to, co wszak bezcenne.
Uwolnione od ciała nic
nie musi musieć.
Musi tylko kosztować.
I słuchać, bo słusznie
Modeluje modela
Mistrz. Pęknie po tym pięknie.
Kto pozuje obrazom,
ten rozmnaża dusze.
Naturalnie napina…
siebie – kunsztu kuszę,
Z której talent
wystrzeli cudem i promieniem.
Kto pozuje obrazom,
ten rozmnaża dusze.
Nieruchomo, by
wzruszyć, ślepy od ogłuszeń
Portret spogląda na
nas kpiąco, bo bezsennie:
Kto pozował obrazom,
ten rozmnażał dusze.
Uwolniony od ciała nic
nie musi musieć.
III
Kto patrzy na obrazy,
zagląda w głąb siebie.
W ramach lustra dla
duszy mizdrzy się lub puszy.
Piekło przez to
zobaczy, czy znajdzie się w niebie.
Co widzę w malarstwie,
sam do końca nie wiem.
Liczę na to, że piękno
jak ciosem ogłuszy:
Kto patrzy na obrazy,
zagląda w głąb siebie.
Na świat patrzę
obrazem: na chrzcinach, pogrzebie,
Szukam ram
kontrapunktu, który mnie poruszy.
Piekło przez to
zobaczę, czy znajdę się w niebie.
Niebo – jedna z
perspektyw. Pogrzebię w potrzebie:
Nieba trzeba
grzesznikom, by nosić coś w duszy.
Kto patrzy na obrazy,
zagląda w głąb siebie.
Grunt to grunt:
zagruntować! Na gruncie jak glebie
Żywa natura martwej
natury zrąb kruszy.
Piekło przez to
zobaczym, czy znajdziem się w niebie?
By uprościć, pościć
warto: o wódzie i chlebie!
Pędzle pędzą po
płótnie, które je osuszy:
Kto patrzy na obrazy,
zagląda w głąb siebie,
Piekło przez to
zobaczy, czy znajdzie się w niebie.
IV
Kto sprzedaje obrazy,
ten żegna przyjaciół,
Których po to chciał
poznać, by zgarnąć srebrniki.
Będzie się jako Judasz
do sądnego dnia czuł.
Prymitywem nie będąc,
wszak stroni od maczug,
Wie co to biedermeier
i ceni ludwiki,
Kto sprzedaje obrazy,
ten żegna przyjaciół.
Czy mały szacuneczek,
czy poważny szacun
Zyska, to przy Mistrzu
zawsze pozostanie „nikim”.
Będzie się jako Judasz
do sądnego dnia czuł.
Obraza od obraza –
ktoś komuś wybaczył
Drugą stronę medalu, z
dwoma końcami kij…
Kto sprzedaje obrazy,
ten żegna przyjaciół.
On dobiera swym
mistrzom ich laury dla czół,
Karmi pychę czymś
pysznym (pochlebstw smakołyki),
Będzie się jako judasz
do sądnego dnia czuł.
Mistrz wziął się z
Akademii. A marszand nie ma szkół.
Zatem z serca, z
rozumu wyciska wyniki…
Kto sprzedaje obrazy,
ten żegna przyjaciół.
Będzie wdzięczność, co
mu dasz, do sądnego dnia czuł.
V
Kto nabywa obrazy,
dostaje okruchy
Z mistrzowskiego
stołu, co stały się perłą.
W płótna splotach, pod
farbą, lubią mieszkać duchy.
Na piękno, które woła,
kto zostaje głuchym,
Ten coś ważnego traci.
Ważnego na pewno.
Kto nabywa obrazy,
dostaje okruchy.
Okruchy podrzucane pod
stopy Kostuchy,
Która się na nich
potknie, choć jest damą zwiewną.
W płótna splotach, pod
farbą, lubią mieszkać duchy.
Przeciw twardości
śmierci z tych płócien poduchy
Twą kondycję osłonią,
co nędzną masz jedną.
Kto nabywa obrazy,
dostaje okruchy.
Otchłań wszystkich
pochłonie. Chociaż chodzą słuchy,
Że nie tych
pochłoniętych spirytyzmem. Sedno:
W płótna splotach, pod
farbą, lubią mieszkać duchy.
Oko w oko z obrazem,
gdy czujesz podmuchy,
Wiedz to, ze się
stamtąd odezwą z odezwą:
Kto nabywa obrazy,
dostaje okruchy:
W płótna splotach, pod
farbą, lubią mieszkać duchy…
VI
Kto pisze o obrazach,
robi coś śmiesznego.
Bo przecież pióro z
pędzlem nie może się ścigać.
Coś jest w „wypisz
wymaluj” paradoksalnego.
W ramach rzadko się
mieści wybujałe ego,
Więc się wije jak
piskorz i kręci jak fryga.
Kto pisze o obrazach,
robi coś śmiesznego.
Talent z talentem
walczy aż do upadłego.
Tekst się żywi
obrazem. Obraz tekstem rzyga.
To od „wypisz wymaluj”
paradoksalnego.
Coś w obrazie
pisarskim umyka zabiegom.
Pismo nad obraz
stawiać? To przecież taliban!
Kto pisze o obrazach,
robi coś śmiesznego.
Czy pędzel pokona
pióro? Czy też pióro zje go?
Myszka, gdzie dwóch
się bije, spór wieczny rozstrzyga…
Nic dziś w „wypisz
wymaluj” paradoksalnego.
W sieci - słów i
obrazów – nie ma straconego.
W sieci – słów i
obrazów – poeta to cygan.
Kto pisze o obrazach,
robi coś śmiesznego.
Bo od „wypisz wymaluj”
paradoksalnego.
Komentarze
Prześlij komentarz