Zdarzyło mi się pomieszkać w rodzinnym mieście ponad 20 lat po tym, jak je opuściłem. Wspomnienia zalały mnie falą obrazów, które pomieściłem w najobszerniejszym z moich cykli.
SONETY BYTOMSKIE
1
Drożdżówka
Piekarnia na Piekarskiej… Zakrawa
na banał,
Lecz tak bywa w starej, dobrej
opowieści:
Asfalt na bruk lany, zabytkowa
bana
I za drożdżówkę z serem złoty i
trzydzieści.
Trzy pięćdziesiąt w Warszawie…
Przyszłość, gdy wybrana,
Rzuca się na przeszłość, patrosząc
ją z treści.
A treść jest. Nam dana. Jak bana –
drewniana.
Czeka, aż wiersz wieczny miejsce w
wieki zmieści.
Piekarnio z Piekarskiej: jak
fatamorgana
Znikniesz mi zapewne. I pewnego
rana
Będę przy witrynie pustej ściskał
z gniewu pięści.
Z gniewu, że rodzinne miasto jest
do umierania.
Że rodzinne nie rodzi nic prócz
opisania.
Że o gruzy i zgliszcza jaźni pióro
chrzęści.
2
Plac Kościuszki
A Ciebie już nie ma. Bo goniąc
Europę,
Która kulturę traktuje wszak
serio,
Wziął się za Ciebie jakiś
deweloper,
Sklep na Tobie postawił. Nazwał go
galerią…
Nic z agory w Agorze: no to mamy
wtopę.
Antyagorowy w ogóle jakiś period:
Bazylika przed sądem? Historia
histerią!
Z Sikoraka nie pójdziesz już
Trzech Krzyży tropem.
Pójdziesz, lecz celu nie widząc.
Więc perłą
Nowego gotyku nie naje się wiertło
Wzroku. Bo neon z przytupem,
wykopem
W secesyjną wojnę ruszył z
kawalerią.
Na wojnę z secesją. Duch przegrał
z materią.
A wrota percepcji ktoś zastawił.
Snopem.
3
Gotyk
Dym i alkoholowy opar kiedyś mnie
otulał.
Żem spirytus movens, to nawet
obficie.
Był mi naturalny. Bliski jak
koszula,
Którą krew krewkich krwawi, gdy
jest mordobicie.
Zadymiona piwnico! Dowiodłaś
niezbicie,
Że czeluść nie pochłonie króla,
jeno żula!
Że można wychynąć i wytrzeźwieć w
bólach.
Rzucać: się w wir życia, palenie i
picie..
Synów trzech mam. Wnet sami pójdą
łajdaczyć się,
Pić, palić, w mordę walić, bo
takie jest życie.
Byle ich nie porwała, jak śniegowa
kula,
Ta, co wielu mych ziomków ścięła
znakomicie.
Bo - o ściany Gotyku! - jak same
widzicie,
Brak-brakiem a wrak-wrakiem, kto
zanadto hulał.
4
Park
Gdy na Górę Miłości, Syzyf z tanim
winem,
Wtaczałem tobołek drogocennej
cieczy,
Nie sądziłem, że kiedyś powrócę tu
z rymem
I wspomnieniem, co inne
wspomnienia uleczy.
Między ratusz, kopalnię i stadion
znów płynę…
Basen tuż za siatką, więc jest coś
na rzeczy.
Realny czy wspomniany jest
bardziej odwieczny?
Park. Majestatyczny. W innych
słychać drwinę:
Dajmy na to Łazienki – Nazwa
odrobinę
Niestosowna. Wir skojarzeń winien.
Płytki… I płytki dowcip o nie się
kaleczy.
Bytomski Park, chociaż zaniedbany
krzynę,
Ma powagę i wagę wspartą ważkim
czynem.
Park – Parkiem, pamięć – tonią. I
w tej tonę cieczy.
5
Dworzec
Lokomotywę zawsze wyprzedzi
marzenie,
By po torze potoczyć się w stronę
przygody.
Stary pieron na peron! Te pewność
mam, że nie
Miałem niepewności, kiedy byłem
młody.
Kiedy tutaj wsiadałem, żadne
ostrzeżenie
Nie mogło mnie powstrzymać. A były
powody:
Skłonność do lenistwa i ognistej
wody…
Po tysiącach dworców nosiłem to
brzemię.
Wiata kluczem do świata! I
pierwsze wrażenie,
Że jest mniejsza i cichsza.
Zmysłów przytępienie?
Choć i na to skądinąd znalazłbym
dowody…
Strzemiennego wypić! Ale z
kim? Gdzie strzemię?
Pociąg do pociągów osłabł. Może
przez ożenek.
Wciąż w śladach na peronie ślad
marzeń urody.
6
Sikorskiego
Tłum tramwajów – to jedno takie
miejsce w świecie,
Gdzie pasażer przeżywa większy
bodaj mętlik,
Niźli na lotnisku. Stąd dotrzeć
możecie
I do Stroszka Pętli i do
Chebziów Pętli.
Tak więc, gdy jesteście ponurzy i
smętni,
Nuże do tramwaju! Wagonom
wydrzecie,
To czego nie wydrzecie staremu
poecie:
Czas, który nie minął. Który się
zapętlił.
Nad placem Liceum. W secesyjnym
kwiecie
Do podróży dojrzałem - niedojrzały
przecież.
Dzisiaj wracam rozkwitły, gdy ciut
starsi zwiędli.
Odwiedzając ileś tam razy na ileś
tam lecie
Szkołę, czuję jak sumienie z
wyobraźnią gniecie,
By wsiąść w tramwaj, przejechać do
minionych się dni.
7
Boże Ciało
Stu czarnych kawalerów i sto
śnieżnych panien
Po kwiecistym dywanie jak długa
ulica…
Czy znów do Drohobycza zjechali
Cyganie?
Nie. To Boże Ciało. Odpust w
Miechowicach!
Odpust niezupełny: Wspomnień
przywołanie
Nie odpuszcza zupełnie. Przeciwnie
– zachwyca.
Odpust oraz procesja. Proces jak
znak życia:
Przypominam, więc jestem. Sobie. W
sobie. A nie
Dla wszystkich miała być ta,
przecież katolicka
(katholikós – powszechny, tak
greka żart spłyca)
Podniebna celebra? Miała.
Zaniechanie?
Ależ nie! Wręcz przeciwnie!
Świąteczne nakrycia
Na stole pamięci rozkładam. I
umycia
Rąk się głośno domagam: To sonet,
tumanie!
8
Gloria
Chwała zwyciężonym! Nasza Gloria
victis,
Która bywała domem, dawno poszła z
dymem.
Chwała nie przetrwała. Są tylko
wyrywki
Z dumy dymu urwane: duszne a
jedyne.
Duszne: czapka czy szalik jak
corpus delicti
Gdzieś na dnie szafy trąci odorem…
Niech zginę,
Jeśli to nie kinowy, pluszowy, tak
z kinem
Związany, że dziś warty
najszczelniejszej skrytki.
Neverending story koniec. Teraz
lampę z dżinem
Trzeba by poprosić o nową
dziedzinę,
W której z płótna ekranu do serc
przejdą nitki…
Niewidzialną nie da nam jej ręką
rynek.
Dramat przez to przeżywam,
przechodząc przez Rynek,
Przez brak kina przy nim, dramatycznie
brzydki.
9
38
Latający Holender widmowej ulicy,
Który ledwie żywymi cmentarze
zaludnia
Kursem z samej północy złowrogiej
kostnicy
Aż do neogotyckich kurantów
południa.
Cóż ci poczną pod pocztą starzy
bladolicy?
Zabytek lokomocji zdrowie z nich
wydudnia,
Lecz bez niego Piekarska zajęłaby
pół dnia,
Więc wciąż modląc się, jadą (nagle
katolicy).
Monopolowy transport: żółć szyldów
paskudna,
Górą DELIKATESY, dołem menel – do
dna!
Szlak z lombardu do sklepu – znak
nowej tradycji…
Monopol na transport - jedna
droga, zgubna:
Górą DELIKATESY! Bo gdy menel do
dna,
Gdy nie zbytkiem zabytek, to
jesteśmy dzicy.
10
Las
Tam gdzie rosły poziomki, dziś
jest autostrada.
Nowoczesność betonem zagłusza tę
puszczę,
Wśród której zdobywałem sprawności
nomada,
Gdzie tę dzikość łapałem, której
już nie puszczę.
Wyniesione z ostępów poziomka i
żaba,
Kiełbaska nad ogniskiem, co ocieka
tłuszczem...
Co drogie, co wspomnienia czuły
całun ustrzegł,
Droga droga pogrzebie. Zadra to i
zdrada.
Beton, asfalt, nasypy – nie mówię
o guście,
Ale o entuzjazmie – do niego mnie
zmuście,
Dla budowy, co z marzeń i
wspomnień okrada.
Postęp niszczy ostępy. I coraz w
nich puściej:
Współczesności, nie duś mnie! Albo
dusząc, duś mniej!
Szczenięcość i bez tego coraz
bardziej blada…
11
Siódemka
Do tras najbardziej stromych
tramwaj linii siedem!
W San Francisco też dałby radę,
bądźcie pewni!
Gdy z duszą na ramieniu we
wspomnieniu jadę,
To wspinam się lub zjeżdżam – spod
lub znad Łagiewnik.
Fizycy wszystkich krajów,
sięgnijcie po kredę!
Niech pomogą wam przy tym znajomi
i krewni!
Obliczcie niemożliwe! Opracujcie
śpiewnik!
Śpiewem sławcie paradoks – tę
dzielność i biedę.
Dziś tą trasą już jeżdżą inne –
bardziej zwiewne
I na nikim nie robi wrażenia
zapewne
Rajd na złamanie karku
Łagiewnickiej źlebem…
Ale starych tak jak ja na pewno
rozrzewni
Tamtych tramwajów magia. I rumor
bitewny:
Chorzów z „Siódemką” zdobyć – jak
z Sobieskim Wiedeń!
12
Cmentarz na Powstańców
Do krzyża to pod górkę, a potem
już z górki…
Aleja kasztanowa i po kostki w
liściach.
A więc niosą swe krzyże babki,
matki, córki.
By się opis fizyczny jak
przysłowie ziszczał.
Cień. Tam nawet w jasny dzień.
Choć niebo bez chmurki.
Cień, który w dzień upalny zachęca
do przyjścia.
Nieokropny w ukropie: ziemski
przedsmak czyśćca.
Ewangelickie obok walące się
murki.
Gdzie żołnierze na straży baczą
spod dyżurki,
Tam się nic już nie zdarzy: nie
będzie powtórki,
Choćby tam nie wiadomo co kto
pragnął i chciał.
I kiedy już kamieniarzy odjadą
stąd furki,
A dozorca cmentarza zamknie
wszystkie furtki,
To tak wejścia nie będzie, jak już
nie ma wyjścia.
13
Orkiestry
Górniczo-hutniczej nigdy nie
słyszałem,
Więc nie wiem „co na to NATO
papapara”,
Lecz pamiętam, jak cudnie i jak
głośno grały
Na początku grudnia. Bo święta
Barbara…
Pióropusze czerwone, czarne oraz
białe,
Według rang czy też zasług,
dokonań czy starań?
O uroku urobku wiem z godki
sztygara –
Pióro puszę, lecz w szranki nigdy
nie stawałem….
Na pogrzebach zbyt wolno: jak się
żegnać z ciałem
Spod ziemi odzyskanym? Podziemnym
hejnałem.
Na pochodach za prędko, bo to była
kara.
Ale nigdy zbyt cicho, więc ulice
całe
Grały tym świętym szałem czyli
dętym strzałem!
Cisza dziś po nich boli. Głośna
jak fanfara.
14
Żabie Doły
Akwen czy zapadlisko? Nasypy czy
groble?
Rezerwat? Na rezerwy nikt tutaj
nie sarka:
Na żywca czy na bułę, na wiśnię
czy wobler,
Sto gatunków…. Wędkarzy. I jedna
wędkarka.
Gdzie są miejsca dobre i gdzie
bardzo dobre
Na sandacza i brzanę,
krasnopiórkę, karpia,
Gdzie nęcić, gdzie nie nęcić,
lampka czy latarka?
Dyskusje nieskończone, bo
natchniony problem…
Nad ranem, aby przetrwać -
wiśniówka lub starka.
Pokrzepia, integruje jak przymierza
arka,
Grzeje nabrzeżną przyjaźń, choć na
nosie sople.
Niedaleko na ryby wyciągnij więc
szwagra,
Co szczęściem nowicjusza
(szczupak!) humor zszarga,
Choć przynęty na haczyk nie
założył w ogóle…
15
Basen kryty
Na główkę i do końca! Tak się skacze
w życie.
Nas cherlawych do niego sposobi
pływalnia.
Należycie do klubu w końcu
należycie:
Piłka wodna jest modna. I siłę
uwalnia.
Modernizmu perełka ląduje w
zeszycie.
Bo po modernizacji zmieniła się
walnie.
A zmiana między oczy tak bywalca walnie,
Że otwarta w nim rana czeka na
zaszycie.
„Nowocześniej to ładniej” gdy ktoś
przy mnie palnie,
Gniew we mnie eksploduje, bo jest
łatwopalnie,
Gdy się znaki mych czasów skrywa
znakomicie…
I choćbyście mi dali najdłuższą
zjeżdżalnię,
To wszystkiemu zaprzeczę, bo
niezaprzeczalnie
Basen kryty już skrył się – na
wspomnienia kwicie.
16
Neon
„Miasto węgla i stali” i „Wita Cię
Bytom”
Oślepiający neon, że widać z
Chorzowa.
Kopalnie zamykali. To samo też z
hutą.
Neon nieadekwatny ktoś ukradł. Lub
schował.
Wyjechałem jak większa (czy
lepsza?) połowa
Z miasta węgla i stali w
garniturze Bytom™
Ku karierom, pieniądzom,
uniwersytetom,
By się spotkać w… Warszawie. I tu
dzieci chować.
W mieście węgla zostali… Byłbym
hipokrytą,
Gdybym współczuł, zazdrościł. Lecz
nie wisi mi to.
Wręcz przeciwnie – zahacza i
ciągnie od nowa.
W mieście stali przestali tęsknić
za poetą,
Co w tęsknotę się rzuca z siłą
niespożytą.
Więc chcąc w młodość powrócić,
jadę do… Krakowa!
Komentarze
Prześlij komentarz