Przejdź do głównej zawartości

VIRUS CORONAT OPUS


VIRUS CORONAT OPUS


Gdy dzieło me ukoronuje
Ten słynny wirus z koroną,
To nie chcę tam sam… Czuję,
Że wolałbym tam z Tobą, Żono.

Garnitur wyczyszczę do czysta,
Ty przygotujesz sukienkę
I kiedy przyjdzie Koścista,
Pójdziemy razem pod rękę.

Pójdziemy schodami do nieba,
Pójdziemy tanecznym krokiem,
Bo fason i humor mieć trzeba
Przed ostatecznym wyrokiem.

Tam powiem, jaką-ś mi żoną,
Ty – jakim ja mężem, ladaco…
Grunt, żeby nas nagrodzili
Na cumulusie daczą.

Wszystko będzie tam eteryczne:
Te sprzęty, te meble, że chuchnij.
Ty obłoczkiem odkurzysz ślicznie,
A ja pofrunę do kuchni.

Upiekę niebiańską lasagnę,
Śmierć tego kunsztu nie zmienia,
A na kolację przy fortepianie
Zaprosimy sobie Szopena.

Beethovena nie, bo był głuchy,
Bo opłacać się mają muzyką,
Bo jeśli dziedziczą duchy
Choroby, to żarłby za friko.

W niebie nie ma problemów z kasą,
Bo nic tam nie kupisz za nią,
Więc ściany ozdobi Picasso,
A sufity sam Michał Anioł.

Na wiadra z Gałczyńskim piłbym
Spirytus „Sancti” , kto pierwszy,
A on przez wieczność chwaliłby
Ten oto w jego stylu wierszyk.

I będzie nam w raju jak w raju,
I tak wieczność nam będzie się sączyć,
Gdyby Śmierć przyszła tak po nas w maju,
By nas zgładzić, lecz nigdy rozłączyć.

Taką pieśń Ty zakończysz klapsem,
Co spadnie na mnie z łoskotem!
Bo przecież już tęsknisz za psem!
No i co z kotem? Co z kotem?!

No i nici z pożycia po życiu…
Ono nie będzie nam dane.
Tak nas trzymają przy życiu
Te nasze sierściuchy  jeba  kochane!

Tu zstępują cherubiny,
By paszcze drzeć w takie roty:
Gloria in excelsis  sukinsyny!
Gloria in excelsis  sukinkoty!











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PORĘCZNA UTRATA

PORĘCZNA UTRATA CZYLI JEDEN JEDYNY W TEJ JEDNEJ SZTUCE albo jak uczciliby wieść o śmierci słynnego Stanisława Barańczaka On Sam i Elizabeth Bishop (w przekładzie Stanisława Barańczaka - oczywiście). I W długich schodach do nieba nie było poręczy, Aż imigrant-poeta wstawił tubajfora. Teraz, młodszym, jest łatwiej. Lecz kto się odwdzięczy? Wśród użalań niezgrabnych tłum nieuków jęczy: „Ćwiczenie czyni mistrza? Ćwiczymy - raz po raz…”  Ale mało z nich który ma kajet podręczny. Dlatego ich głos przejdzie jak katar, bezdźwięczny. Od pamięci prostactwa dzieli go zapora. I nie o nim pomyśli Twój czytelnik wdzięczny, Który pławić się woli w Twoich słowach tęczy:  Barańczakowskich frazach, trikach, metaforach. Bogactwie króla, które tak zazdrosnych dręczy. Chirurgiczną precyzję odzieram z pajęczyn, Pegaza, który zdębiał mam wciąż za zbiór porad... Jak Fioletowa krowa  - kiedyś się odwdzięczy. Naśladowanie Ciebie się przed nami pięt...

PO CO POEZJA

 Jesienią 1991, zatem już niemal trzydzieści lat temu, wszedłem na drogę, z której na razie nie zawracam: Postanowiłem zostać poetą. Pewnie wiedząc, jak mnie tym na całe życie krzywdzą, jurorzy tego wygranego wtedy konkursu poetyckiego nagrodziliby kogoś innego...  Po pierwsze nie żałuję, po drugie okrągłe rocznice skłaniają do podsumowań i zastanowień. Tym bardziej, że pierwsza od 20 lat książka z wierszami tuż-tuż. Przewrotnie powiedziałbym, że mój okołopoetycki światopogląd świetnie opisują dwa cytaty z popularnych piosenek.  "Nikt na świecie nie wie, że się kocham w Ewie" czyli jest coś osobistego, które staje się uniwersalne, dzięki temu, że poeta znalazł siłę i odwagę, żeby o tym opowiedzieć. Dobrze, gdyby znalazł też ciut kunsztu, aby ktokolwiek chciał o tym słyszeć lub czytać... "Kto Tuwima wiersze pisał, jako własne tobie wysłał?" czyli zjawisko, na które z drugiej strony w swojej piosence "W słowach ślad tylko został" zwraca uwagę Mistrz Przybora...

ŚNIADANIE NA TRAWIE

  ŚNIADANIE NA TRAWIE     Gdy zbliża się czas kampanii,    To na trawie pan i pani .     Gdzie się pasą kozy, krowy,   Tam piknik będzie  wyborczy  wojskowy.     Będą śledzie, pasztet, chałka   I lądowanie  Blakhałka     (Czasem kocyk szybko sprzątać:   Blakhałk  lubi się zaplątać) .     A po roku jest frasunek,    Bo wystawia ktoś rachunek.     Więc  do nieba oczy wznosi   Ten, kto płaci, bo zaprosił.     Wie o tym każdy mecenas,   Że za dzieło jest i cena:     Gdy się tak spodobał Monet,   To zabraknie kilku monet.