Przejdź do głównej zawartości

KARMIENIE PIERSIĄ

 Mam takiego znajomego, znakomitego poetę i tłumacza, którego obserwuję (via media społecznościowe) dla jego twórczości - tamże publikowanej. Lecz skubaniec swój profil zapełnia zdjęciami "poetek": w jego rozumieniu to młode kobiety niekoniecznie skromnie nadmiarem ubrań przykryte. Zatem w rewanżu opiszę, co widziałem:


KARMIENIE PIERSIĄ

Frońskiemu

 

Rozchełstane dziewczyny chodzą z nami tańczyć.

Do ołtarza jeżdżą. Z tymi z mercedesów.

Wierszokleta rozrywki może i dostarczy,

Ale nie stać go przecież na kosztowne dessous.

 

Rozchełstane dziewczyny w zaklętych rewirach,

Śmieją się śnieżnobiale w hydrodynamice

(Bo mokre podkoszulki) i drżą. Przed dies irae?

Świętego Instagrama wierne zakonnice.

 

Drżą, wiedzą, karma wraca: im nie przyjdzie karmić.

Niczego poza mokrym marzeniem lamusa.

Zatem, chociaż pokaźne, TO pójdzie na marne.

 

Zatem to niech poeta z siebie i z nich zadrwi:

Niech marzenie spełnieniem się swym nie zagłusza.

Tak jak i szeptu „jeszcze!”, który staje w gardle.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Oda do stopy

ODA DO STOPY Fetyszystów radości! Fetyszu rentierów! Procentowa czy w pończoch powabnej osnowie! Ciebie woła poeta: Ty mi krzywdy nie rób! Duś franka ze Szwajcarii. Złoto daj po słowie… To do ciebie się o to zwracam, stopo zwrotu, Byś mnie piętą nie gniotła – tu chodzi o życie! I zamiast mnie stratować, zamiast skopać, ratuj! Daj się schować pod czułym sklepieniem – podbiciem. Zanim zdepczą i zmiażdżą inne stopy na proch, Ty lekko kieszeń popieść, zachowaj od biedy. Gdy na wysokiej stopie żyłem, dzisiaj marny paproch, Zza za wysokie progi wchodziłem niekiedy… Kłopot, wysoka stopo, mam ze swoją stopą: Szpotawą czy koślawą – bez niej jestem nikim. Zanim ku niebosiężnym pójdę schodom, stropom, Stopić się chcę ze stopą: pora na pedicure!

TAKSI FENIKS Z POPIOŁÓW

  TAXI FENIKS Z POPIOŁÓW   Jak De Niro przez Brooklyn jadę przez Szombierki. Makro – Bobrek, pan Paweł, piąta z minutami. O szóstej pani Krysia z Karbia na Tarnowskie. O siódmej ze Stroszka do Centrum Cyganie.   W południe, gdy wreszcie zbudzą się pijacy, Umyci, ogoleni i wiedzą, co mówią, Każą wieźć się taryfą do Urzędu Pracy. Taką mamy atrakcję. W Napoli – Vesuvio…   Kochaj miasto, jak dziecko: choć kalekie, swoje. Zawsze bądź z niego dumny, choć płoniesz ze wstydu. Patologię nazywaj mianem kolorytu,   Skoro śmierć nawet możesz zwać świętym spokojem. Taksiarzy zawsze pytaj, co w Bytomiu by tu… Po piętnastej już tylko przy Agorze stoję.

ŻYRAFA DALEGO

  ŻYRAFA DALEGO   Można zaszufladkować figurę z szufladą. Błąkająca się postać – symbol czy emblemat? Ponad wielkim pustkowiem, pod poświatą bladą Jest pełno pustych pytań. Odpowiedzi nie ma.   Aktor drugiego planu sam dźwiga to brzemię. Jak się zbliży, to spłonie. A razem z nim wszystko. Na płótno się przedostał już znudzony śnieniem. Czy on śnił, czy był śniony, to samo, to blisko.   Nie jest chorym umysłem, który portretuje Koszmary wracające, z demonami ruję. Ten jest chory, co dusząc, prowadzi do wrzenia.   Bo powiernik żyrafy jej nie uratuje, Lecz gdy nam ją pokaże, to zadrżą burżuje. I chorzy od liczydeł ruszą do myślenia.