Przejdź do głównej zawartości

STATEK PANU

 STATEK PANU 

Nurtem rzek obojętnych płynąc w ujścia stronę, 

Nie czuję już nad sobą władzy polityków. 

Dotowały Łby Czarne, lecz Skóry Czerwone 

Ponoć oszczędność wzięły za cel wśród okrzyków.                  

 Nie dbałem o załogę, ładunek i trasy, 

Ja – badacz szelfów i abisalnej równiny. 

Gdy się z politykami skończyły hałasy, 

Kazałem rzekom nieść się nad morskie głębiny. 

Wreszcie wolny, nie będzie mnie wodził profesor 

Co ciekawość, pytania i wiedzę jak nałóg 

Moim pokładem płacił. W żyletki asesor 

Zmieni go dla Polskiej Akademii Nauk. 

Już nie Łby Czarne rządzą, za to jeden, Rudy. 

Jego imię jest głośne na wszystkich pokładach. 

W jego imię spokój miał być, ale nie ma nudy, 

Nauka w Uśmiechniętej ze śmiechu upada. 

Oto jest Pan nad PANy! Trwożne zbiera hołdy. 

Kłania się Edukacja i Sztuka z Nauką. 

To z jego ust usłyszy też “zdładzieckie mołdy” 

Polska inteligencja (?) zrobiona w bambuko.  

Skąpany w waszej tęsknocie nie mogę, o fale, 

Doścignąć już badaczy, co bandery inne, 

Uczestniczyć w odkryciach, w akademii chwale. 

Po co Polsce okręty, kiedy jest Marine?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PORĘCZNA UTRATA

PORĘCZNA UTRATA CZYLI JEDEN JEDYNY W TEJ JEDNEJ SZTUCE albo jak uczciliby wieść o śmierci słynnego Stanisława Barańczaka On Sam i Elizabeth Bishop (w przekładzie Stanisława Barańczaka - oczywiście). I W długich schodach do nieba nie było poręczy, Aż imigrant-poeta wstawił tubajfora. Teraz, młodszym, jest łatwiej. Lecz kto się odwdzięczy? Wśród użalań niezgrabnych tłum nieuków jęczy: „Ćwiczenie czyni mistrza? Ćwiczymy - raz po raz…”  Ale mało z nich który ma kajet podręczny. Dlatego ich głos przejdzie jak katar, bezdźwięczny. Od pamięci prostactwa dzieli go zapora. I nie o nim pomyśli Twój czytelnik wdzięczny, Który pławić się woli w Twoich słowach tęczy:  Barańczakowskich frazach, trikach, metaforach. Bogactwie króla, które tak zazdrosnych dręczy. Chirurgiczną precyzję odzieram z pajęczyn, Pegaza, który zdębiał mam wciąż za zbiór porad... Jak Fioletowa krowa  - kiedyś się odwdzięczy. Naśladowanie Ciebie się przed nami pięt...

PO CO POEZJA

 Jesienią 1991, zatem już niemal trzydzieści lat temu, wszedłem na drogę, z której na razie nie zawracam: Postanowiłem zostać poetą. Pewnie wiedząc, jak mnie tym na całe życie krzywdzą, jurorzy tego wygranego wtedy konkursu poetyckiego nagrodziliby kogoś innego...  Po pierwsze nie żałuję, po drugie okrągłe rocznice skłaniają do podsumowań i zastanowień. Tym bardziej, że pierwsza od 20 lat książka z wierszami tuż-tuż. Przewrotnie powiedziałbym, że mój okołopoetycki światopogląd świetnie opisują dwa cytaty z popularnych piosenek.  "Nikt na świecie nie wie, że się kocham w Ewie" czyli jest coś osobistego, które staje się uniwersalne, dzięki temu, że poeta znalazł siłę i odwagę, żeby o tym opowiedzieć. Dobrze, gdyby znalazł też ciut kunsztu, aby ktokolwiek chciał o tym słyszeć lub czytać... "Kto Tuwima wiersze pisał, jako własne tobie wysłał?" czyli zjawisko, na które z drugiej strony w swojej piosence "W słowach ślad tylko został" zwraca uwagę Mistrz Przybora...

ŚNIADANIE NA TRAWIE

  ŚNIADANIE NA TRAWIE     Gdy zbliża się czas kampanii,    To na trawie pan i pani .     Gdzie się pasą kozy, krowy,   Tam piknik będzie  wyborczy  wojskowy.     Będą śledzie, pasztet, chałka   I lądowanie  Blakhałka     (Czasem kocyk szybko sprzątać:   Blakhałk  lubi się zaplątać) .     A po roku jest frasunek,    Bo wystawia ktoś rachunek.     Więc  do nieba oczy wznosi   Ten, kto płaci, bo zaprosił.     Wie o tym każdy mecenas,   Że za dzieło jest i cena:     Gdy się tak spodobał Monet,   To zabraknie kilku monet.