KAPELUSZE I WĘDKI
Jak zostać niezapomnianą
Wiedziałaś i chyba wiesz nadal.
Dla mnie jesteś tylko mamą,
Czy to zaleta, czy wada.
Zza grubych szkieł to spojrzenie,
Paznokieć, co stuka w drewno,
Ironia, co nie powie, że nie,
Ale tak synku, na pewno,
Zachwyt, że przecież wiersze,
Że w końcu wydrukowali,
Że można żyć po czterdziestce,
Że wynaleźli Campari,
Że można chodzić na ryby,
Że w końcu są kapelusze,
Że pieniądze są tylko na niby,
Że papieros po śmierci jest w chmurze,
Że pożegnanie z Afryką,
Choć Redford piękniejszy był w żądle,
Że wnuki przywieź mi tylko,
Że ubierz się kiedyś porządnie.
Twój pogrzeb by ci się podobał.
Było ładnie i świeciło słońce
I na przepyszne schabowe
Poszliśmy z Małgosią i z ojcem.
A gdy dziś smażę schabowe
To gwiżdżę też tę piosenkę,
Którą śpiewał, tańcząc na stole
Ten hipis z Hair, chyba Berger.
Kupiliśmy dom nad jeziorem.
Tu wędkarzy jak na Żabich Dołach.
Siedziałabyś tam do wieczora
I wracała na wino wesoła.
Już się martwić o ciebie nie muszę.
Wiersz dogonił cię, chociaż nieprędki.
Bóg też lubi takie kapelusze,
Papierosy, prosecco i wędki.
Komentarze
Prześlij komentarz